Radio Białystok | Gość | dr Katarzyna Sztop-Rutkowska - socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku
- Temat migracji to bardzo trudny temat, globalny. Mamy do czynienia rzeczywiście z bardzo dużymi migracjami - to ma przyczyny i polityczne i klimatyczne. Więc Polska, tak jak i cała Unia Europejska, musi myśleć o dobrych rozwiązaniach, ale na pewno dobrym rozwiązaniem nie jest szczucie na takie osoby i wzbudzanie bardzo negatywnych emocji - mówiła w Polskim Radiu Białystok dr Katarzyna Sztop-Rutkowska.
Przed ośrodkiem dla cudzoziemców w Czerwonym Borze odbyła się manifestacja przeciwko migrantom. Zaczęło się od jednego wpisu zambrowskiego radnego powiatowego, który poinformował o swojej interpelacji do wojewody w sprawie przebywających tam migrantów. Temat podchwyciły niektóre media i czołowi politycy. Finalnie pod ośrodkiem pojawiła się kilkudziesięcioosobowa grupa protestujących. Do czego może prowadzić podsycanie emocji wobec cudzoziemców i co teraz powinni zrobić politycy?
Między innymi o tym Ryszard Minko rozmawiał z socjologiem z Uniwersytetu w Białymstoku dr Katarzyną Sztop-Rutkowską.
Jak można ocenić to, co się wydarzyło w Czerwonym Borze?
Przede wszystkim jest to pewna konsekwencja tego, co się dzieje od początku kampanii prezydenckiej. Bo naprawdę jest to powiązane z kampanią prezydencką i z tym, że politycy z różnych stron wykorzystują temat cudzoziemców i temat migracji do mobilizowania swojego elektoratu, do tego, aby wzbudzać ogromne emocje.
Bo tutaj właśnie mamy do czynienia z taką sytuacją, że politycy wywołują przede wszystkim emocje. Posługują się przy tym nie do końca prawdziwymi faktami. I to jest taka strategia wyborcza, która niestety niesie ogromne ryzyko. Historia pokazuje, że wykorzystywanie instrumentalnie takich tematów, które dotyczą konkretnych grup osób, bardzo często może doprowadzić do tragedii. Wydaje mi się, że politycy nie do końca świadomie - a może właśnie świadomie - "podpalają suchy las" - mówiła socjolog.
Wszystko zaczęło się od pytania jednego z powiatowych radnych z Zambrowa, Sebastiana Mrówki, który zapytał wojewodę podlaskiego, skąd się biorą uchodźcy w ośrodku dla cudzoziemców. Później zostało to podchwycone przez prawicowe media i czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Sam Jacek Sasin - szef podlaskich struktur PiS pisał na swoim koncie na Facebooku, że "bez zgody mieszkańców i władz samorządowych do ośrodka w Czerwonym Borze trafiają od kilku tygodni kolejni nielegalni migranci".
Trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego takie wpisy pojawiają się właśnie teraz, bo przecież ośrodek w Czerwonym Borze jest od wielu, wielu lat. Przyjmuje osoby, które są w procedurze uchodźczej, czyli jest to sytuacja właśnie sprzyjająca bezpieczeństwu. To są osoby, które być może dostaną status uchodźcy. To są często też ludzie z terenów wojennych i to się dzieje od wielu, wielu lat. To nie jest kwestia tego, że te osoby pojawiły się w ciągu ostatnich tygodni.
Ja bym bardzo chciała zwrócić uwagę na dyskusję wokół Centrów Integracji Cudzoziemców. To idea, która została wymyślona za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości. I została wprowadzona pilotażowo również za czasów poprzedniej ekipy rządzącej. Nawet poszczególne osoby z Prawa i Sprawiedliwości mówiły wprost, że to są dobre rozwiązania.
To są centra, które służyły przede wszystkim osobom z Ukrainy i Białorusi, gdzie właśnie integrujemy cudzoziemców, którzy z różnych przyczyn do nas przyjeżdżają i mają status "chroniony", czyli mają jakąś formę ochrony międzynarodowej. Osoby z innych krajów będą do nas przybywać, ja sobie zdaję sprawę z tego, że temat migracji to bardzo trudny temat, globalny. Mamy do czynienia rzeczywiście z bardzo dużymi migracjami - to ma przyczyny i polityczne i klimatyczne. Więc Polska, tak jak i cała Unia Europejska musi myśleć o dobrych rozwiązaniach, ale na pewno dobrym rozwiązaniem nie jest szczucie na takie osoby i wzbudzanie bardzo negatywnych emocji. Pokazuje to przede wszystkim historia, że wzbudzanie i podsycanie takich lęków sprawia, że ta agresja pojawia się bardzo szeroko w społeczeństwie. Kto dostanie rykoszetem? Jest to kwestia czasami przypadku i właśnie takiego jednego tweeta, jednej wypowiedzi, czegoś drobnego i kompletnie przypadkowego. Tak działają np. mechanizmy pogromowe. To też wiemy z historii, że czasami wystarczy plotka, która jest powtarzana o jakimś wydarzeniu i ta agresja, która została już wcześniej przygotowana przez podsycanie lęku i strachu wylewa się w sposób kompletnie niekontrolowany.
I ci politycy, którzy stosują też taką metodę podsycania tego lęku - nie są w stanie później tego kontrolować - mówiła Katarzyna Sztop-Rutkowska.
Według Katarzyny Sztop-Rutkowskiej to politycy powinni łagodzić nastroje i głośno powiedzieć, że podkręcanie emocji i agresja słowna mogą doprowadzić do tragedii.
Zatrzymajmy się. To też jest przecież szkodliwe dla interesu Polski. Bo obserwując chociażby to, w jaki sposób działają rosyjskie służby i w jaki sposób szerzy się dezinformacja, to wszystko jest na korzyść naszych wrogów politycznych w tym układzie globalnym - dodała socjolog.