Radio Białystok | Wiadomości | Oskarżeni o zatrzymanie pociągów stanęli przed sądem
Dwóch mężczyzn zasiadło na ławie oskarżonych w sprawie dotyczącej nieuprawnionego nadania sygnału "radio-stop" i zatrzymania pociągów m.in. koło Łap. Jeden z nich to były funkcjonariusz Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, w związku z zarzutami został zwolniony ze służby.
Prokuratura: Doszło do narażenia na straty finansowe w wysokości około 150 mln zł
Chodzi o wydarzenia z sierpnia 2023 r. Zdaniem śledczych oskarżeni siedmiokrotnie użyli sygnału alarmowego, który odebrało wiele pociągów, część się zatrzymała. Zdaniem prokuratury doszło do narażenia na straty finansowe w wysokości około 150 mln zł.
Oskarżeni to znajomi, którzy mają wspólne hobby - krótkofalarstwo. W sierpniu 2023 r. spotkali się w mieszkaniu jednego z nich, gdzie m.in. pili alkohol. Były funkcjonariusz policji zapewnia, że tylko jego kolega nadawał nieuprawniony sygnał.
Wcisnął nadawanie i puścił ileś tam razy i później jak to puścił, było słychać odzew składów pociągów maszynistów, którzy wołali przez radio nastawne lub dyżurnych ruchu, którzy mówili, że było użycie radio-stopu i pytali, czy mogą jechać dalej. Wtedy zrozumiałem, że ten sygnał został nadany i zatrzymały się pociągi. I wyszło tak, że jak on zaczął to robić, to ja wyjąłem telefon i zacząłem go nagrywać. Tych nagrań było ze trzy lub cztery na moim telefonie. Jeśli chodzi o te godziny późniejsze, to co jest w zarzutach, to uważam że nie było nadawane z mojego domu, bo ja wtedy na pewno spałem - mówił oskarżony przesłuchiwany w śledztwie, wyjaśnienia odczytywał sąd.
Te sygnały nadawane były z telefonu drugiego z oskarżonych. On twierdzi, że robili to razem.
Nie pamiętam, czyj to był pomysł, mój czy jego, razem, nasza głupota. Postanowiliśmy nadać sygnał, wiedzieliśmy, że sygnał ten dotrze do infrastruktury PKP. Nie potrafię wytłumaczyć swojego zachowania, to takie głupie było z naszej strony. Może tak chcieliśmy sprawdzić nasze możliwości, że damy radę pociąg zatrzymać. Wiem, że to bardzo nieodpowiedzialne, myślę że to alkohol spowodował, że tak lekkomyślnie do tego podeszliśmy - tak z kolei mówił przesłuchiwany w śledztwie drugi z oskarżonych.
On przed sądem powiedział, że przyznaje się do nadania sygnału, zapewnia jednak, że nie chciał zatrzymania pociągów i stworzenia zagrożenia.
Przesłuchania świadków
Sąd rozpoczął też przesłuchania świadków. Pierwszym był dyspozytor spółki PKP PLK w Białymstoku. Jak mówił, gdy przejął dyżur, zaczęli dzwonić dyżurni ruchu z linii kolejowej od Czyżewa do Kuźnicy z informacjami, że odebrali sygnał "alarm radio-stop". "To było kilkukrotne użycie, że pociągi ruszały i zatrzymywały się. Wszczęto procedury przewidziane w tym przypadku" – mówił przed sądem świadek.
Kolejne terminy rozprawy wyznaczono na czerwiec.